Dziś Blue Monday – czyli najbardziej depresyjny moment w roku.
Termin ten określił i wyznaczył w 2004 r. brytyjski psycholog i pracownik Cardiff University, Cliff Arnall, używając stworzonego przez siebie wzoru matematycznego.
Czym, na tak niechlubne miano, zasłużył sobie ten dzień, który w tym roku wypada 21 stycznia? Wzór Arnalla uwzględnia m.in:
- warunki meteorologiczne (krótki dzień, niskie nasłonecznienie);
- warunki psychologiczne (złe samopoczucie z powodu niedotrzymania postanowień noworocznych);
- warunki ekonomiczne (brak środków na koncie z powodu świąt i sylwestra, a do tego zbliżający się nieuchronnie koniec miesiąca).
Niewiele osób traktuje jednak “badanie” Brytyjczyka poważnie. Głównie przez brak w nim naukowych, mierzalnych podstaw.
Być może pogoda za oknem faktycznie nie napawa optymizmem, nie wszystkim udało się zmotywować do pójścia na siłownię lub do rozpoczęcia nowej diety, a koniec miesiąca faktycznie zbliża się nieuchronnie… Ale spójrzmy na to z innej strony:
- najkrótszy dzień w roku mamy już za sobą, teraz słońca będzie coraz więcej,
- ominęliśmy największe tłumy noworocznych entuzjastów wyciskania ciężarów, więc na siłownię można ruszać bez obawy o brak wolnego sprzętu,
- a wkrótce nowy miesiąc, który z kolei zwiastuje ponowne zasilenie konta.
Jeśli jednak nadal nie czujecie się przekonani, podpowiadamy, że poziom serotoniny, hormonu odpowiedzialnego za dobre samopoczucie, w tym trudnym dniu może podnieść czekolada, parmezan lub orzechy brazylijskie. Hormon szczęścia produkowany jest również podczas wysiłku fizycznego, przebywania na słońcu i spędzania czasu w gronie przyjaciół.
W tym dniu warto z kolei unikać pieczywa, mocnej kawy, fast foodów, długiego używania urządzeń elektronicznych i trudnych rozmów.
Jak zatem wasze nastroje? Odczuwacie kryzys samopoczucia z powodu Blue Monday? A może to po prostu kolejny zwykły poniedziałek? Albo przeżywacie nieco przeciągnięty syndrom Smonday 😉