Kilka tygodni temu miałem przyjemność spotkać się z dyrektorem do spraw HR w jednej z największych poznańskich firm państwowych. Rozmowa była stricte biznesowa, ale w miarę jak zbliżała się ku końcowi pojawił się w niej nowy interesujący wątek dotyczący młodych pracowników tzw. pokolenia Y.
Pan Dyrektor, choć zdawał sobie sprawę z tego, że pokolenie Y wkrótce będzie stanowić trzon jego firmy, miał z Millenialsami mały problem. Lista jego, nazwijmy to, “żalów”, nie była długa, ale za to treściwa. Znajdowało się na niej wiele istotnych czynników, które stanowią dziś wyzwanie dla licznego grona potencjalnych pracodawców, m.in: podejście pokolenia Y do wykorzystania nowych technologii, luki kompetencyjne oraz brak przywiązania do pracodawcy.
To, o czym usłyszałem na przykładzie jego praktycznych doświadczeń, można przeczytać w wielu raportach firm doradczych, które już od kilku lat zwracają uwagę na zmiany zachodzące na rynku pracy.
Jak wynika z danych firmy Deloitte, w ciągu najbliższych 10 lat pokolenie Y, a więc osoby urodzone pomiędzy 1983 a 1999 r., będzie stanowiło 75 proc. siły roboczej na świecie. Oznacza to jedno – działy HR muszą zmienić swoje podejście do pracowników. Muszą nadążyć za wymaganiami i stylem bycia pokolenia Y, jednocześnie pamiętając, by starsi pracownicy nie czuli się wykluczeni.
Pytanie tylko jak to zrobić i jaki w tym udział może mieć zastosowanie nowoczesnych technologii?
Comments are closed.